W tym roku postanowiliśmy zdobyć kolejny szczyt należący do Diademu Gór Polski z Beskidu Żywieckiego i padło na Pilsko. Wybraliśmy się początkiem września, w związku z tym, że mieszkamy na podkarpaciu, czas dojazdu do przełęczy zajął nam ok 4h, był to ostatni moment aby wybrać się w Beskid Żywiecki.
Po Babiej Górze i Policy była to nasza kolejna wycieczka w ten malowniczy rejon polskich gór. Który niestety w związku z odległością staram się odwiedzać przynajmniej raz do roku, podczas zdobywania Diademu Gór Polskich.

Mapa trasy
Tak jak wspominałem w związku z tym, że dojazd autem w obie strony zajęło mi łącznie ok 8h, wybrałem trasę która według mapy turystycznej zajmuje ok 4:15 h, długość trasy to 11,5 km. Mapa trasy poniżej. Faktycznie przejście trasy z przerwami zajęło nam ok 5 h.

Przełęcz Glinne – początek trasy
Na parkingu byliśmy ok godziny 9:00, ku mojemu zdziwieniu objechałem parking 2 razy i nie było wolnego miejsca, na szczęcie przyszedł jakiś Pan i wskazał mi miejsce do zaparkowania za budynkami. Parking był darmowy, pomimo tego, że gdzieś przeczytałem, że należy uiścić opłatę, ale udało się oszczędzić kilka złotych, które później wydaliśmy w słowackim sklepie.
Tak jak wspominałem parking był praktycznie cały zajęty, co w sumie trochę mnie zdziwiło. Pogoda zapowiadała się idealna na piesze wędrówki, więc pewnie skusiło to wielu turystów na wyprawę w góry. Po przebraniu butów i ogarnięciu plecaków ruszyliśmy na szlak.
Niebiesko-czerwony szlak na Pilsko
Z początku trasa jest całkiem przyjemna, szlak wiedzie lekko w górę, ale po przejściu ok 1,5 km ukazuje nam się pierwszej strome podejście, które dość żwawo pokonujemy, jak się później okazało praktycznie cała trasa na Pilsko jest dość wymagająca pod względem kondycyjnym, ale nie ma się co załamywać, po drodze spotykaliśmy również i dzieci które bez większych problemów wspinały się na górę.
Szlak na szczyt wiedze polsko-słowacką granicą, droga prowadzi przez las, jednak dzięki temu, że trasa, jak już wspominałem jest dość wymagająca nabieramy dość szybko wysokości. Po ok godzinie marszu w górę, dochodzimy do rozdzielenia szlaków na niebieski i czerwony. Jak wskazuje tabliczka niebieski szlak prowadzi na Pilsko, a czerwony na halę Miziową do schroniska PTTK, oczywiści z Hali też możemy udać się na Pilsko.

Las Suchowarski – rozdzielenie szlaków na niebieski i czerwony
My wybraliśmy niebieski szlak na szczyt, stwierdziłem, że lepiej odwiedzić schronisko na halo miziowej drodze powrotnej z Pilska. Według tabliczki na szczyt mamy 1h godzinę marszu. Droga cały czas pnie się w górę, co może być dość męczące, ale na całe szczęście za nami pojawia się przepiękny widok na Babią Górę. Dodatkowo maszerujemy wśród borówek, wiec Edyta zrobiła sobie małą przerwę na pozbieranie kilku do pustej butelki po napoju. Przypominało mi się, że rok temu idąc na Police (Polica relacja) również szliśmy wśród borówek, i na strasie spotkaliśmy wielu sympatycznych zbieraczy 🙂
Wędrując dalej w górę ukazują nam się coraz piękniejsze widoki, które rekompensują trudy marszu, pogoda jednak nie pozwalała zobaczyć Tatr w pełnej okazałości. Jednak nie ma co narzekać, gdyż pogoda była idealna na wedrówkę. Po chwili przed naszymi oczami ukazuje się wzniesienie skalne, które robi wrażenie, w sumie było to według mnie najgorszy etap na szlaku. Pokonanie wzniesienia wymagało chwilami korzystania z wszystkich kończyn, ale po chwilowym wysiłku udało się nam. Po chwili wkraczamy na polanę, z której możemy podziwiać widoki. Jeszcze chwilka marszu i docieramy do Góry Pięciu Kopców.
Góra Pięciu Kopców 1534 m n.p.m.
Docieramy na Górę Pięciu Kopców, jest to miejsce na północnym grzbiecie Pilska, na szczycie znajduje się tabliczka Pilsko, jednak warto zaznaczyć, ze do właściwego szczytu jest jeszcze ok 5 minut pieszo. Wielu ludzi może o tym nie wiedzieć. A warto przejść się na Pilsko gdyż mamy tam o wiele lepsze widoki. Przebiega Wielki Europejski Dział Wodny oddzielający zlewnię Morza Czarnego od Morza Bałtyckiego oraz granica polsko-słowacka. Na tym szczycie spotykamy wielu odpoczywających wędrowców. Po chwili ruszamy dalej na szczyt Pilska.
Pilsko 1557 m n.p.m. – drugi najwyższy szczyt w Beskidu Żywieckiego

Po chwili docieramy do Pilska i muszę przyznać, że było warto. Pilsko to drugi najwyższy szczyt Beskidu żywieckiego. Szczyt znajduje się nieznacznie po stronie słowackiej. Nazwa Pilsko obejmuje również cały masyw.

Przed nami ukazuje się przepiękna panorama. Na szczycie znajduje się dość sporo ludzi, ale nie mogę powiedzieć, że jest bardzo zatłoczony. Niestety pogoda nie pozwalała cieszyć się w pełni tym widokiem. Po drodze spotkaliśmy Pana, który schodził ze szczytu i mówił, że gdy był na Pilsku miał przepiękny widok na Tatry. Jednak nam nie dopisywało tyle szczęścia. W pogodny dzień można podziwiać Tatry, Orawę, Beskid Żywiecki (widać Babią Górę) oraz wschodnie Sudety. Po krótkiej przerwie i zjedzeniu posiłku, ruszamy dalej w kierunku schroniska.
Czarny szlak na Halę Miziową
Po odpoczynku i nacieszeniu się widokami ruszamy dalej w kierunku Hali Miziowej. Po minięciu Góry Pięciu Kopców schodzimy w dół czarnym szlakiem, do schroniska możemy zejść również żółtym szlakiem. Muszę przyznać, że zejście było dość strome i schodząc czułem ulgę, że wybrałem niebieski szlak na szczyt Pilska. Zimą na czynne są tutaj wyciągi narciarskie.

Hala Miziowa – Schronisko PTTK
Po chwili ukazuje się nam Schronisko na Hali Mizowiej, które położone jest na wysokości ok 1270 m n.p.m. I z tego co przeczytałem jest to najwyżej położone schronisko w polskich Beskidach. Schronisko wygląda bardzo dobrze, pogoda dopisywała, więc przy schronisku było wiele osób czekających na posiłek, czy po prostu odpoczywających. Zdecydowaliśmy się jednak na powrót do samochodu.

Czerwony szlak – powrót do parkingu
Z hali kierujemy się czerwonym szlakiem przez las do Przełęczy Glinne. Droga prowadzi przez Rezerwat Pilsko, uważam, że jest to idealna trasa na powrót. Rezerwatem idziemy ok 40 minut, aż docieramy do skrzyżowania szlaków, gdzie ruszyliśmy niebieskim szlakiem na szczyt. Z tego miejsca zostało nam ok 40 minut do samochodu, ścieżka prowadzi stromo w dół i czasami trzeba uważać pod nogi.
